Czas mnie wybawia
od wszelkich złudzeń
od stałości
wartości
Wysoka fala
spienioną grzywą
łasi się w codzienności
Czochram jej loki
niestabilności
w równaniach pływów
dążenia
A ona skacze w prędkość
kosmiczną
unika
oswojenia
Wtedy zastygam
w tkliwym czekaniu
spłoszone wysuwa bryzy
i tego lata ze mną zostaje
tętniąc łagodnie
w ciszy.
2 września 2018