Świątynia

W moim domu jest świątynia
której łoże jest ołtarzem.
Miłość gra na strojnych lirach
Rozpinając gamę wrażeń.

Zaproszeni do modlitwy
jak pokorne, głodne duchy,
Przyklękamy, by się wszystkich
wyzbyć cieni w akcie skruchy.

Oczyszczamy się ze wspomnień,
masek, myśli i materii
co zwodziły nas po drogach,
kaleczących stopy cierni.

Gdy Cię kładę na ołtarzu
bez przeszłości i cierpienia,
każdy dotyk jak płomienie
ma moc pełni odrodzenia.

Weź ten płomień
w swoje dłonie
Niech dopali
co nie Twoje
I niech zamknie
drzwi podwoje,
za którymi toczysz boje.

Niech otworzy,
Niech wypali
miejsce w Twojej świadomości
byś już teraz
bez obawy
wniknął w serce mej miłości.

Dusza

Weszłam w ciemności
większe niż egipskie
z nadzieją brodząc po kolana w mule.

Czy się obudzę?
Czy spotkam te wszystkie znaki szczególne,
jak strzałki świetliste
w drodze przez wąski tunel?

Jeśli naprawdę
za zakrętem będzie
prawda
co moje jestestwo uwolni,
czy ją dostrzegę
czy wiedziona pędem
wchodząc w to światło
chwilowo oślepnę?

Czy mi wybaczą
moi wielcy z nieba
że nie robiłam tego co potrzeba,
że nie sadziłam, nie żęłam
nie pieliłam w swoim ogrodzie
gdzie rosły paprocie
i nieśmiertelne
sekwojowe drzewa.

Że tylko czasem
idąc swoim lasem
zatrzymywałam się koło strumienia,
by się orzeźwić,
zapomnieć, nie zmieniać?

Kiedy dziś idę
aleją wśród kwiatów
wokół motyle
niosą w sobie słońce
kiedy dotykam
wdycham każdy zapach
i z drżeniem tulę
pąki tu rosnące.

Już nie wyrzekam
na te lata ciszy,
kiedy ma Dusza
wrosła w tkankę drzewa.

Dziś Ją spotykam jak bóstwo milczące,
co się uśmiecha do mojego cienia.

W pełnej ciemności

W pełnej ciemności
Co nie widzi cienia
Gdzie dźwięk nie sięga
I nie ma ciążenia,
Suniemy wolno
niezmierzoną ciszą,
by się odnaleźć
w punkcie odniesienia,
w którym najczystsze
skupiły się brzmienia.

Epicentrum mocy
Serce odrodzenia

W lęku i odwadze
z podniesioną głową,
Nikt nas tu nie widzi,
Nikogo tu nie ma.
Czujemy z daleka
Orbity tej pociąg
co w nas wibruje
jak struna spełnienia.

I nie potrafimy
Zawrócić, ni ustać
wiedzeni pewną ręką
Opatrzności.
Spleceni tańcem
Tkamy bez wytchnienia
W harmonii uczuć
Ogień tej miłości…

3.10.2017

Przemiana

Sunę powoli stopa za stopą,
przede mną przestrzeń,
pode mną rozkop.

Wąska kładeczka wbija się w ciało.
Jeszcze za mało,
żeby przeskoczyć
na druga stronę,
gdzie ukwiecone rajskie ogrody,
łyk słodkiej wody.

Kule się w sobie.
Zbieram swe siły
na wielka zmianę,
do większej mocy,
co ruszy kiedyś niebo nad nami
razem z bogami.

Nie ma poręczy.
Nic mnie nie trzyma.
Wolno mi wszystko.
Wolność to siła.

Widzę jak wolno skrzydła rozwijam…