Zawsze życie chciałam przeżyć szybko
i odejść
Zazdrościłam staruszkom
o siwych myślach
Dziś nie mam nic w sercu
do zostawienia
do zabrania
nie obawiam się ani piekła
ani nieba
a moja własna muzyka
rozbrzmiewa.
Słucham,
a ona pogania
żyj, żyj, żyj …
I żyję na granicy
gdzie nie dociera
ani radość w postaci
łez
ani smutek w postaci
cierpienia.
Co to za miejsce
tak odległe od wyobrażeń
jak monotonny ruch kłosów zboża
jak opadanie mgieł
nad krajobrazem?
A muzyka zanika
za horyzontem
bez łkania
bez uderzeń.
Sunący powoli
głęboki ton,
głos,
który kocham
choć niepodobny
do niczego
co znam.
Szarosrebrny
migotliwy
kolor
wolności.
17.05.2018