O miłości do samotności

Kocham samotność. Przebywając w samotności czuję, jak wygładza się każda fałdka na skórze mojego świata, jak powoli dryfuje do portu każda myśl, każde słowo. Znikam w samotności,jak ryba w oceanie, jak materia w kosmosie, kiedy nie ma nikogo i jestem tak bardzo sobą. Lubię się delektować samotnością. Moja dusza mi wtedy śpiewa i bywa, że muszę ją nieco uciszać medytacją kiedy się przepełniam sobą. To ważne, aby dawać sobie samotność. Ona nas prostuje do naszego wnętrza, wyciera brud codzienności, zdejmuje maski poprawności i uwalnia od oceniania, prognozowania i uciekania przed sobą. Cisza w myślach jest błogosławieństwem. Kiedy na chwile przestajesz myśleć serce przejmuje rolę przewodnika i idziesz tam, gdzie ci naprawdę po drodze. Samotność w biegu, w tańcu, w leżeniu i patrzeniu w słońce. Samotność pozwala nam znikać z uwarunkowań, siatek mętnej rzeczywistości i przeniknąć prawdą to, po co i dla kogo jesteśmy, właśnie tutaj. Samotność pozwala nam siebie zaakceptować w całości i pokochać, daje nam odwagę w życiu do działania, kiedy w końcu powoli, sunąc z powrotem wracamy do rzeczywistości, do czasu, do układania chwil jedna po drugiej. To bywa mozolne, trudne. Dlatego dawajmy sobie z tego odrobinę wytchnienia. Samotność na chwilę, cyklicznie dozowana, odmienia … życie.

Samotność jest jak czuła kochanka
robi przestrzeń na rozwinięcie
tłumionych pragnień
pozwala oddać się i daje
siebie
zapominasz
widząc jej oczy
co myślałeś nim przyszła
tak dokładnie odbija ciebie
że nie masz wątpliwości
kim jesteś
i coraz bardziej
z chwili na chwilę
jej pragniesz