Kiedy patrzę w Twoje oczy,
moje serce w jasność kroczy
i nie boi się swej mocy,
przeciwstawi każdej nocy.
Kiedy bierzesz mnie w ramiona
moje ego w ciszy kona
I nie czuję nienawiści,
i wybaczam wokół wszystkim.
Gdy całujesz mnie, dotykasz
moje ja w oddechu znika
i stajemy się jednością,
i pokłonem, i radością.
Kiedy wreszcie mnie przenikniesz
moje ja zupełnie zniknie,
Jedność w pełnię się zamieni
I oderwie się od ziemi.
Komu będą słały pieśni
nasze dusze, gdy cieleśni
zatopimy się w miłości
uwalniając z realności?
Jakie będą czekać na nas
nowe hasła, nowe wzory?
Jaka myśl pogłębi jeszcze
uczuć naszych czyste wody?
Czy zaniesie nas splecionych
w tym oddaniu namiętności
na brzeg rzeki, którą płyną
święci,
w pełnej swej świętości?
Czy uniesie nas wysoko
za horyzont ziemskich zdarzeń,
kiedy ja dla Ciebie będę
nadprzestrzennym drogowskazem?
Co zobaczysz swoją duszą,
którą moja dusza dzieli?
Czy nas zwabią i nauczą
nauk swych lotni anieli?
Czy zaniosą nas do nieba
zaplecionych w jedno ciało,
i pokażą, że tak trzeba?
Bogu by się podobało?
6.10.2017