Na studiach nauczyłam się mnóstwa wzorów. Moje studia miały taką zaletę, że wzbogacały abstrakcyjne myślenie, czasem na siłę, bo egzamin, a czasem naturalnie, bo rzucasz okiem i widzisz porządek, albo wyprowadzenie. Zresztą, jak wybierałam się na studia to nie myślałam, że będzie tak trudno. To był jeden z kamieni, który rzuciłam sobie pod nogi, ale dałam radę. Zawsze sobie utrudniałam życie. Walenie głową w mur uważałam za normalne, za coś co występuje, jak powietrze i chyba tak musiałam myśleć, bo inaczej nie byłabym tu, gdzie jestem. Więc zderzyłam się z matematyką i zobaczyłam powiązania. Wszystko się ze wszystkim wiąże, a można to zobaczyć, jeśli ktoś umie i wie, gdzie patrzeć. I tu dam przykład z pozoru odległy od naszej wyobraźni – ciąg Fibonacciego. Pan Fibonacci, był Włochem i wymyślił ciąg liczb naturalnych, jak dla przedszkolaka. Leci on tak:
1,
1,
( to nie pomyłka, dwie jedynki na początku )
1+1=2,
1+2=3,
2+3=5,
3+5=8.
5+8=13,
8+13=21,
13+21=34,
21+34=55
…. itd.
Zasada jest taka, że dodajesz dwie poprzednie liczby i dostajesz następną. Łatwe? Łatwe. Oczywiście ciąg nie ma końca, zawsze da się dodać coś, co już policzyliśmy i iść dalej. Ale nie to jest takie fascynujące. Ciąg Fibonacciego ma taką naturę, że Natura go odtwarza, znaczy Matka Natura. Oznacza to ni mniej ni więcej, a tyle, że jeśli Natura coś tworzy, to tylko tyle tego naraz, ile wynosi jakaś liczba Fibonacciego. Nie wierzycie? Dla przykładu: jeden nos, dwie ręce, trzy liście koniczyny, 4 nie występuje w przyrodzie, (krowa ma 4 kończyny, ale nie jednakowe, wystarczy obejrzeć krowę), 5 płatków-części liścia klonu itd. Jeśli macie pod ręką szyszkę policzcie ile ma tych wystających co kłują, ile liści ma kapusta, cała z pola nie obrana w sklepie, albo płatków ma róża, ile części ma szypułka pomidora, a ziaren fasolka szparagowa. Gdybyście policzyli wszystkie połączenia nerwowe w mózgu to pewnie też jest ich tyle ile wynosi jakaś liczba Fibonacciego. Każdy kwiat, zwierzę, roślina, człowiek podlega temu porządkowi.
Wzór więc na organizmy żywe już został odkryty, częściowo. Bo chodzi tylko o liczebność części, ale przynajmniej tyle wiemy na pewno. Reszta też ma swój wzór. Wzór na częstotliwość, która nas uspokaja, albo drażni. Kolory, które służą, bądź nie służą wyobraźni. Konformacje krzywych w malarstwie, płaszczyzn w rzeźbie. Widzicie sami. Na wszystko jest jakiś wzór. Mało ich znamy, więcej przeczuwamy, widząc sercem, że coś nam się podoba, współgra z naszym wnętrzem, a coś nie i nie możemy się dostroić. To jest ukryta matematyka istnienia. Artyści wiedzą o czym piszę. Mamy tę samą percepcję. Matematyk widzi podobieństwa, upraszcza koncepcję i wchodzi z nowym uniwersalnym opisem rzeczywistości, jako czegoś abstrakcyjnego. Artysta dopasowuje, upraszcza, czyści ze zbędnych elementów i odtwarza jakąś uniwersalną formę, która do nas przemawia. Wiele jest zbieżności. Dlatego tak wielu matematyków grało na instrumencie. Czuli tę uniwersalną harmonię wszechświata. Nawet bowiem chaos, pozorny nieporządek rzeczy, tworzy fraktale, samopowtarzalne struktury, które na pierwszy rzut oka widać, są uporządkowane. Przykładem są płatki śniegu, a każdy inny, bo chaos właśnie taką ma naturę, że lubi tworzyć inne z tego samego stanu wyjściowego. Chaos jako szum tymczasem, jeśli nie tworzy wzorów, staje się zbędny, ignorujemy go, pomijamy. Nasz mózg tak właśnie został skonstruowany, by widzieć powiązania i wzory rzeczywistości i się nimi posłużyć do wyjaśnienia sensu i dynamiki wszelkiego istnienia.
Powiem jeszcze tylko, że choć widzenie uporządkowane jest zdolnością jaką mamy w sobie wszyscy, ma ona jak każda zdolność pewną konsekwencję. Ludzie widzący porządek na zewnątrz, w świecie, mają większe szanse znaleźć w sobie samym wzory, programy, będące narzuconym zachowaniem i uwolnić się od nich, kiedy nam nie służą. Dlatego właśnie warto obserwować wszechświat, który do nas mówi, każdym przedmiotem, wrażeniem, zapachem i dźwiękiem. On jest jak lustro, które odbija nasze najgłębsze wnętrze. Mówi to co mamy usłyszeć, żeby się nie łudzić, nie zaciemniać umysłem, który jest zbyt mały, by w nieskończonej ilości danych dostrzec strukturę, prawdziwą naturę rzeczy. I jeśli zadamy mu pytanie, daje nam odpowiedź dokąd iść, i co wybrać, jak interpretować to co nam się zdarza. Tam, gdzie umysł widzi nuty, serce widzi muzykę. Widzieć świat sercem znaczy widzieć świat prawdziwie. Bo wszechświat na prawdę jest uporządkowany. Wszyscy to czujemy, i wszyscy mamy szansę poznać ten porządek i się nim posłużyć.