Z miłością na Dzień Kobiet

Dziś Dzień Kobiet. Międzynarodowy. Kobiety całego świata zwracają oczy w kierunku innych kobiet. W kierunku świata kobiet i ich roli w tym świecie. Jest wiele dyskusji, wiele akcji, wiele inicjatyw. Kobiety w domu, w demokracji, w pracy, w biznesie, w szkole, w parlamencie i w połogu. Wszędzie kobiety, połowa populacji globalnej, ale nie w każdym społeczeństwie. W Chinach, Indiach, gdzie dziewczynki w ostatnich dekadach nie były mile widziane, jest ich dramatycznie mało. Mężczyźni dostają tam autentycznego bzika z powodu niedostępności żeńskiej przeciwwagi. Rząd Chin namawia na gry komputerowe młodych mężczyzn, którzy nie mogą znaleźć partnerki, mafie kradną dziewczynki na żony, a w Indiach nastąpiła eskalacja przemocy seksualnej.
W spokojnej względnie Europie kobiety chcą walczyć o wyrównanie szans na rynku pracy, równowagę w opiece nad dziećmi i respektowanie nietykalności osobistej, o tolerancję dla ich inności od mężczyzn. Patriarchat zrobił już swoje i odpływa w zapomnienie na dobre. Pogorzelisko, jakie zostawił, leczyć będziemy pokoleniami. Mężczyźni paradoksalnie nie zyskali na nim specjalnie wiele. Wymagania jakie stawia spuścizna patriarchatu są nieszczęściem dla wielu panów, którzy świadomie chcieliby robić coś innego, być kimś innym niż macho, dorobkiewicz, szczur korporacyjny, co z lekceważeniem mówi o swojej kobiecie, popijając drinki w towarzystwie innych facetów pretendujących do bycia alfa-samcami. Z prawdziwą męskością niewiele to ma wspólnego. Świadome kobiety prawdziwą męskość rozpoznają w masie fałszywych atrap. I tak, jak prawdziwa kobiecość, ma ona wiele barw, wiele temperamentów. Mężczyzna szachowy, spokojny, zrównoważony, cichy. Mężczyzna tramp, wędrujący, wesoły, poszukujący. Mężczyzna muszkieter (pewien mój kolega wybitnie) opanowany, bystry, błyskotliwy. Mężczyzna skała, zawsze gotowy do wsparcia, mężczyzna tancerz tanga, namiętny, stabilny, wrażliwy, potrafiący kobietą i jej energią wyczarować prawdziwe piękno. Mężczyzna artysta twórczy, kreatywny,  mężczyzna bohater, poświęcający się dla innych. Ale na bok stereotypy vel archetypy. Wielu ich widziałam i widzę na co dzień. Ważne jest to, że męska energia w świadomych siebie mężczyznach jest zrównoważona energią kobiecą. Kobiecą empatią, subtelnością, wdziękiem. To nie jest niemęskie, kiedy mężczyzna potrafi mówić o emocjach, nie pozuje na twardziela, kpiarza. Pewnemu koledze powiedziałam, kiedy się przy mnie rozpłakał, że łzy mężczyzny są dla kobiety piękne. Prawda dziewczyny? Prawda. Wiele sytuacji trudnych, stresowych, można by łatwo rozładować stwierdzeniem: „To mnie boli”, zamiast atakiem w stylu: „Spadaj!” Ale do tego, żeby przyznać się do emocji potrzebna jest odwaga, a odwaga to – męstwo, czyli to co męskie. Warto się nad tym zatrzymać chwilę i poczuć, że paradoksalnie to, co w naszym społeczeństwie jest uznawane za męskie, siła fizyczna, buta, pozorny blichtr, pogarda dla słabości, to niedojrzałe postawy rodem z neolitu, kiedy łowca o takich cechach mógł się przydać do zabicia mamuta i inaczej swego plemienia, wspólnoty nie wspierał. Za rozwój społeczeństw zaś odpowiadali osobnicy przekraczający bariery umysłu, świadomości społecznej, mający dalekosiężne idee, plany, strategie, którzy pojmowali więcej niż, jak dopaść zwierzę, albo przeciwnika co wlazł na zajęty teren.

Nie jestem feministką, bo skutecznie obrzydzono to pojęcie, ale z wieloma ideami równości płci się zgadzam. Wiem jednak, że na zmianę optyki do zobaczenia tego, że kobiety mogą robić pewne rzeczy i nie powinno im się tego zabraniać, potrzeba lat. Trzeba wychowania nowych pokoleń mężczyzn i kobiet, którzy nie niosą np. społecznych uwarunkowań zależności żon od mężów, czy akceptowania przemocy w rodzinie. Dlatego moich chłopców i dziewczyny wychowuję w jednakowym poczuciu ich wartości jako ludzi, nie stosuję kodów ani religijnych, ani nawet kulturowych. A w każdym razie się staram. Wiem, że każdy z nas ma jakieś naleciałości w stylu – chłopak może wchodzić na drzewa, dziewczynkom nie wypada. Ja mam tego mało może dlatego, że jak byłam mała, łaziłam po drzewach jak małpa i niczego się nie bałam. Zauważam jednak inność moich dzieci pod względem płci i preferencji. Czasem, jak widzę pewne zachowania chłopców, mówię: „Wy to jednak jesteście z Marsa”. A oni się śmieją, tak po męsku z dumą, że tę męskość zauważam. Prawdziwym testem tolerancji dla indywidualizmu moich dzieci jest dla mnie ostatnio to, że Syn chce sobie przekuć uszy, a Córkę podleczam altacetem po rozbijaniu desek dłonią na taekwondo. I tu się biedzę i tam się biedzę, bo wiem, że nasze społeczeństwo nie na wszystko jest gotowe.

Świadome kobiety rozpoznają prawidłowo role, jakich się podejmują, role matek, żon, pracownic, liderek, źródeł wsparcia, zaplecza, stabilności, zaradności, kreatywności. Widzą konsekwencje podejmowanych decyzji zupełnie jak mężczyźni, nawet jeśli podejmują je inaczej. Nie są strukturalnymi ofiarami społecznych przekonań, nie czekają na względy, widzą co jest możliwe i czują swoją wartość. Kobiety posiadające rodziny i bezdzietne, bizneswoman i straganiarki, które mijam na bazarze pod Banacha. W przeciwieństwie do mężczyzn, przeważnie przyjmują strategie długofalowe, nie ryzykują. Ewolucja pokazała im, że warto pomyśleć w dłuższej perspektywie niż jedna zima, albo wiosna, kiedy dzieci rosną przy piersi. Wszystko wskazuje na to, że kobiety średnio są lepiej wyedukowane od mężczyzn. Tam gdzie edukacja kobiet jest wartością społeczną, abstrahując od możliwości rozwoju na rynku pracy, kobiety rodzą mniej dzieci, a społeczeństwa się bogacą. Dotyczy to i krajów skandynawskich, i Arabii Saudyjskiej.  Wszędzie tam, gdzie z kobiet robi się trochę inteligentniejsze zwierzęta lub trofea z wianem, cywilizacja cofa się do średniowiecza. Tam rodzi się przemoc na wielu poziomach społecznych od rodziny, po klany, kasty, narody, rasy. Tam z nienawiści robi się prawo państwowe, niepisane albo religijne, tam króluje tabu i zakłamanie egzystencjalne. Tam kobiecość zeszła do podziemia, wypierana jako zło, wywołująca strach, zasłonięta, obarczona grzechem istnienia. Szanuję każdą kobietę, taką jaka jest, w swych religijnych, społecznych przekonaniach, jeśli jest ona w nich prawdziwa. Często się jednak zdarza, że kobieta jest niewolnikiem systemu w jakim żyje. Jestem pewna, że podnoszenie poziomu świadomości we wszelkich sferach  takich, jak oczekiwania ekonomiczne, relacyjne, prawne, edukacyjne, seksualne, pasje, ambicje, poczucie wolności wewnętrznej i społecznej powinny być polem do dyskusji między nami. W tym wypadku kobietami i mężczyznami, albo zwyczajnie ludźmi. I również wiem, że nie wszędzie jest to możliwe.

Kobiety, nie oszołomki, nie walczą o masowy powrót kobiet na traktory i aborcję zamiast antykoncepcji. Kobiety walczą o świadomość ich wkładu w rozwój społeczny, czego nadal im się odmawia, zalepiając im usta słodkimi słówkami: „Proszę iść poniańczyć dzieci. Niech się pani nie obraża, ale pani nie da rady.” Nie wykluczajmy, bo może kobieta jednak sobie poradzi, może pani wymyśliła podnośnik do tej rzeczy/sprawy. Długa jest lista kobiet, które podniosły poziom naszego życia i świadomości. Pierwsze lądowanie na Księżycu lotu Apollo 11 oprogramowała piękna dwudziestoparoletnia blondynka. Nie sugerujmy się za mocno ani płcią, ani pozorną słabością naszej płci, bo  powiem przewrotnie, dlaczego by drzemiącego w kobietach potencjału, Drodzy Panowie, nie wykorzystać? Nawet do własnych celów, za zgodą, w harmonii, w pięknej symbiozie, jak w tańcu żywiołów: woda i ogień, ziemia i powietrze.
Kiedy widzę tańczące pary, w szczególności w tangu, a w nich autonomiczność osób i zależność jednocześnie, myślę sobie, że na tym polegać będzie nowa era współpracy między kobiecością i męskością w świecie. O ile znajdziemy na to w sobie dość odwagi do wyjścia z nierozwojowej, ale oswojonej sytuacji pozornej dominacji racjonalnych, silnych mężczyzn nad nieracjonalnymi, słabymi kobietami. Kobiety są już gotowe okazać się sobą w świecie uregulowanym przez męskość, gotowe do zmian takich, które nie tylko w Dniu Kobiet połowę populacji świata zauważą jako wyjątkowe,  twórcze, indywidualne osobowości wnoszące zrozumienie, tolerancję, miłość i pokój. I za to właśnie chylę czoło i powiem, bez przesady: Chwała kobietom, dziewczynom i dziewczynkom za to, że przetrwały, za to, że idą swoimi drogami, w zgodzie z kobiecością, która się staje dzięki temu wspaniałą wartością w naszym chaotycznym  ponaprężanym niebezpiecznie konfliktami świecie! Odwagi dziewczyny, odwagi!

Ps.
Dziś dostałam tulipana, piękny wiersz Gałczyńskiego, czekoladę z żurawiną, życzenia z całusem i przytulasy. Od kilku mężczyzn, w tym od Syna. I tę dobrą energię wysyłam do Was wszystkich, Kobiet i Mężczyzn, którzy to czytacie.