Znów we mnie śpiewa nieproszona
łagodna nuta do rozstania,
jak liście jesiennego drzewa
w kolorach serca kołysana.
I idę za nią w łzach schowana
tłumioną pustką samotności
a wokół świergot, szczebiotania
fasada ruchu i radości.
Nie mam gdzie zniknąć przed kurtyną
oczu wpatrzonych w ból codzienny.
Nie umiem zasnąć i odpłynąć
choć łódź gotowa i mój sternik.
7 luty 2019