Odchodzę …

Promienie słońca
przecinają przestrzeń
wpadając ukradkiem
pod moje powieki

Czas się już wycofać
zamknąć drzwi
i z trzaskiem
odejść swoją drogą

Niech się świeca świeci…

W moim wiecznym domu
zapalę lampiony
strzepnę obrus
fotel
i stare zasłony
wymienię struny w skrzypcach
usiądę przy oknie
w promieniach księżyca

Nikt mnie już nie dotknie
żadnym ostrym słowem
ciepłym
ani zimnym
w miłości nie powie
rzeczy zbyt intymnych

Na wezwanie Twoje
także nie odpowiem
jesteś taki inny …

Tu gdzie teraz jestem
świat się tylko mieni
na granicy wizji …

Kalejdoskop

Czasem wystarczy chwila
śnieg za oknem
czyjś ruch w pokoju
albo kuchni
jak skrzydła
chaotycznego motyla
i dostrzegasz w sobie
tu i teraz
nieuniknioność zdarzeń
jak obserwator
przez długą lunetę
patrzący na gwiazdy
emocji, skojarzeń
nie związany
nie oceniający
zadumany
nad ulotnością
nad perfekcją chwili
złożonością atomów
kształtem przestrzeni
i wolnością
która się przed nim
mieni
od wyborów
kolor za kolorem

Chwila
Za
Chwilą …

Intencja

Chcę byś mi powiedział
odkładając cienie
co w dzieciństwie było
największym pragnieniem,
co Cię rozśmieszało
co dawało radość,
jakie słowa, czyny,
myśli, skojarzenia
wzbijały Cię w niebo
wolnego od smutku.
Co lubiłeś robić,
jak się sobą dzielić,
czy wolałeś chodzić,
czy sunąć w przestrzeni
swojej wyobraźni,
gdzie pragnąłeś mieszkać,
co pragnąłeś robić,
jakim być człowiekiem,
czym swe wnętrze zdobić?

Jakie miałeś myśli,
o życiu, miłości,
o radości, smutku
i o namiętności.
Czym Cię ból przenikał,
czym Cię strach zamykał,
czego nie umiałeś,
i co przeczuwałeś,
że będzie Ci dane,
choć takie odlegle …
niedopasowane.

Ja się z Tobą udam
do krainy cienia.
Odkryjesz wspomnienia
odkryjesz marzenia
i zaleczysz rany,
żebyś czuł się cały,
gotowy do życia,
gotowy do zmiany
w tego, którym jesteś
pod przykryciem cienia …

Świetlistym Atlasem
Swojego sklepienia.

Niepewność

Jak burzliwy ocean na wezbranych falach
wdziera się pewnie na piaszczystą plażę,
uderzając mocno w aksamitne wydmy,
tak Ty we mnie wnikasz
pod gwiaździstym niebem,
mrucząc z rozkoszy,
a ciało moje
tak pełne jest Ciebie.

I czas nam zwalnia w tańcu zapomniany,
sunąc do taktu przez przestrzeni bramy
do nowej jaźni swego odrodzenia,
gdzie jest już miejsce
lecz nas tam nie ma.

Kiedy się wreszcie otworzą nam oczy,
bo rozkosz serce wyrywa do nieba
i czulszych nie widział nikt spojrzeń w oczy,
nie słyszał szeptów w chwilach zapomnienia,
co nam się zjawi za zakrętu drogą,
jakie nam siły w tej drodze pomogą?

Czy się odwrócą ci co byli z nami
tłumacząc: „Idźcie swoimi drogami.”

Komu się zwierzyć,
komu nie uwierzyć,
czy serce odkryć,
czy się z losem mierzyć,
gdy nam się sypia skały dookoła,
a dusza wiatrem miotana nas woła.

Czy woła po to, by się to skończyło,
zamknęło w sercu,
w innym świecie żyło?

Czy myśli dadzą nam spokój czasami,
czy się odnajdę w tym świecie bez granic …

Pogodzenie z duszą

stara dusza, cechy, właściwości, numerologia, wiek duszy, 11, 22, 33, 44, numerologia partnerska

Każda chwila jest pierwsza
Każda wyjątkowa
niech nie boi się o przyszłość
twoja mądra głowa
niech niesie tę głowę mocne w serce ciało
niech uniesie się w łódeczce
na szerokich wodach
bez kierunku
bez steru
bez wypatrywania brzegu
z miłością wiatru
oddaj życie falom

Pokochaj tę podróż
doceń każdą zmarszczkę
każdą chmurę na niebie
Każdą gwiazdę
stworzoną przez ciebie
dla ciebie
złóż jej
wewnątrz pogodzona
podziękowanie
że jest, była i będzie
w życia oceanie
wspierając twoje szczęście
wzrastanie
w tym co najpiękniejsze …

niech się stanie
niech nas powiedzie do siebie
niech nas połączy ten taniec
w bezkresie nieba
poza pragnieniami
z wszystkim czego trzeba
w wolności
w miłości
w dbaniu i czułości
w codzienności
i niezwykłości

Ocal mnie od ziemskiego smutku
przykrości
cierpienia

Rozpal nade mną wieczność
niech mnie opromienia.

Prośba

 

Jestem zamrożonym sercem
pragnę się wydostać
i ogrzać w cieple twoich ramion.
Weź mnie duszo do swoich
cudownych ogrodów
niech mnie fauny pokochają,
niech mi muzy śpiewają
o lecie skrzącym się w kącikach oczu
i srebrnych nocach
przetykanych czernią doskonałą
z diamentowym przebłyskiem gwiazd
na dobranoc.

Niech się wokół mojego serca
unosi radość na kształt zapachu
niech ją kwiaty niosą w sobie
otwierając płatki
jak drzwi do raju.

A ja tanecznym krokiem
przemierzę doliny i wzgórza
puste i szeleszczące ciszą
a w sentymentalnym wieczornym
rytuale wspomnień
zaplotę warkocze
i wrócę do domu na drzewie
nad wodospadem.

Czujesz jak się zmieniam duszo moja?
Wciąż na ciebie czekam,
jak puste naczynie na wodę
jak człowiek na człowieka
na krętej drodze,
gdy burza go mija
ale przemoczony
nie wie jak iść,
i w którą stronę
i co,
i kto mu sprzyja…

Przebudzenie

Modliły się za mnie
kobiety prawdziwe,
których długie włosy
dotykały ziemi
kiedy pochylone
szeptały zaklęcia.

Za Wasze słowa
zawsze będę wdzięczna.

Martwiły się o mnie
bo żyłam nieżywa
zamknięta jak wiatr w klatce
stłumiona, leniwa,
skurczona, zmęczona
i tak nieprawdziwa.

Wołałam w przestrzenie
a dusza ma we mnie
wołała Twe imię
dla mnie, potajemnie.

Zduszonym głosem,
słała to wezwanie
żebyś się zjawił
na mojej polanie.

Przyszedłeś w słońcu
podałam Ci klucze,
otworzyłeś klatkę,
i zerwałeś pęta.
Rozbiłeś mój pancerz,
w środku jestem miękka.
Czuję każdą myślą
nowy świat dokoła,
a on mnie woła.
Nareszcie mnie woła!

I idę za nim,
za Tobą tą granią.
Spadzistą stroną głazy opadają.
Nic nie jest pewne.
Trzymasz mnie za rękę
Idę z wdzięcznością
choć czuję udrękę.

Idę z ufnością
choć zamykam oczy,
by się nie podawać,
oprzeć ciemnej mocy,
która mnie spycha
w czeluść, której nie ma
chociaż ją widzą,
czują moje stopy.

Wiem, że ta droga
jest dla Ciebie ciężka.
Idziesz z oporem,
Szarpiesz moje pęta.
Walczysz z cieniami,
budzisz światło w cieniu.
Ja się potykam
na każdym kamieniu.

Kiedy upadam
podnosisz mnie z ziemi
Masujesz kolana
i całujesz skronie.
Kładę Ci wtedy dłoń
na mądrej głowie
i szepczę słowa,
których tu nie powiem.

Tulisz mnie wtedy
i napełniasz mocą,

Żeby iść dalej …

I zrozumieć po co.

Jedność

W moich żyłach płynie krew
jak plazma słońca
rozgrzewając przestrzeń
tworząc świat bez końca.

Dla ludzi, dla myśli, dla nowych idei,
byśmy kiedyś wszyscy w jedno połączeni
zasiedli przy stole weselnym dla świata
celebrując nowe pojęć połączenie,
gdzie miłość i wiedza zrodzą zrozumienie.

Zrozumienie innych,
Zrozumienie nieba,
Zrozumienie ziemi
której nam potrzeba
żeby na niej wzrastać
dzielić się, dojrzewać
i by stwarzać innym
wierny obraz nieba.

Z głębokich ciemności
wydobywać cienie
zmieniać je w świetliste i czyste płomienie.
Jednoczyć ze światłem
i światło poszerzać,
aż się stanie pełną energią przymierza
pomiędzy ludźmi i każdym istnieniem,
złączonym z nami w wewnętrznej potrzebie
tworzenia
co usunie wszystkie bariery,
niewiedzę
otoczy nas pełnią
zbliży nas do siebie.

Wtedy zrozumiemy,
Każdy z nas na ziemi
jest kroplą tej samej boskiej wszechmaterii,
energii czystej nieskończonej, wiecznej.

Jesteśmy oddechem
Stwórca jest powietrzem.

Szamanka

Jestem Twoją ziemią,
Ty moim powietrzem.
Oddycham energią,
Stopy Twoje pieszczę.

Wyzwalasz mój płomień,
Wzbijasz me marzenia.
Nie myślę, lecz czuję
Wolna od łaknienia.

Spowiadasz się z ciepła
w wargi moje żywe.
Otaczasz mnie sercem,
Wytrawiasz me imię.

Ja tańczę dla Ciebie
Jak szamanka w lesie,
Byś wzrastał, byś koił,
Byś żył na bezkresie.

Nie łapię, nie chwytam,
Nie przyciągam złego.
Otwieram, zamykam
I cieszę się z tego.

Umniejszam, powiększam,
Buduję i spiętrzam
W Twym sercu, w przestrzeni
by cienie zwyciężać.

I suną te cienie
Związane obrazem
A w Nas wzrasta życie
I staje się głazem.

Zagubienia

Próbuję pisać o tym co dziś czuję,
Ale nie umiem w żadnych ludzkich słowach.
Gdy jesteś blisko, gdy wieczność pulsuje,
Czuję miliardy impulsów dokoła.

Nie umiem zamknąć tego żadnym czuciem,
To się rozlewa, żyje własnym życiem.

Czasem przeszywa mnie jak nóż z ukrycia,
Czasem mnie unosi na szczyty niebycia.

I sama już nie wiem, jestem czy mnie nie ma?
Gdzie jest granica mojego istnienia?
Czy się odnajdę w tej ciszy po burzy,
gdy gromy, błyski i wicher za duży,
żebym to mogła pomieścić w oddechu,
Zamknąć w objęciach,
Oswoić w zaklęciach.

I pozostaje mi słaba nadzieja,
Że ten co taką harmonię wymierza,
Patrzy i rozumie moje zagubienia,
I mnie prowadzi do pełni istnienia,
A ono samo
wie już dokąd zmierza.

9.10.2017