Kiedy umysł się bierze za poezję

Kiedy umysł się bierze za poezję
Słowa są ostre jak wycięte nożem
Stoją równo w rządkach
Gotowe do musztry
Zaostrzonym ołówkiem skreślone bez skazy
A umysł pisze, pisze, pisze
Wiersze, jak rysunki techniczne na milimetrowym papierze

I kiedy skończy wkłada je do dębowej szuflady
Zdejmuje kapcie i spełniony zasypia …

Nocą na paluszkach
Przychodzi rozchichotane serce
I wyjmuje arkusze
Zamacza w uczuciach
I robi z nich najpiękniejsze
Pod słońcem
Papier-mache

5 października 2021

Spójrz Duszo

Spójrz na mnie Duszo
Dokąd zaszłam w tej podróży
Zdyszana czasem
Poganiania udręką

I zostaw mnie na chwilę
Pod tym obłokiem niedużym
Co mi nad głową
Tak sumie lekko

Niech mnie ocieni
W upalne dni kiedy
Zbyt mocno czuję
sedno Istnienia

Niech mi przypomina
To po co żyjemy
I bym pamiętała
Że wszystko się zmienia.

5 października 2021

Głęboki granat nocnego nieba

Kiedy patrzę w głęboki granat
Nocnego nieba
I dotykam jego aksamitnej struktury
Słowa płyną same
Z dołu
Tam
Do góry
W najdalsze galaktyki
Pełne naszych marzeń

A grawitacja tańczy z radości
Zakrzywiając przestrzeń
Żeby mi przybliżyć
Żeby mi umościć
Skoro pełna skupienia
Przyszłam do niej w gości

I mówię do próżni
Do kwarków
Fotonów
Wykreślających na niebie
Pejzaże
Że kocham energię co tworzy
Z chaosu
Spiętrzając ciekawość mojego oka

Policzalne gwiazdy
Czy niepoliczalne
Wirują jak derwisz w lunatycznym mroku
Planety je śledzą tupiąc w rytm obcasem
Ścieląc jedwabiste spódnice ekliptyk
Księżyce jak naszyjnik,
Połyskują z dala

Skrzy się pustka
Ze śpiewu i rozświergotania
A kolory bledną i intensywnieją
Mijając bezsilne granice faz światła

A serca się grzeją
Choć nie rozumieją
Czy to boski zamysł
Czy zwykła radiacja.

5 października 2021

Oniemiała

Oniemiała
lewa połowa mojego ciała
z bólu …

Leżę pół nocy
w bezsilnej ciszy
tykanie zegara mi towarzyszy

A czas gęsta falą
płynie wzdłuż ścian

Byle do rana …
Byle do snu …

5 października 2021

Otwieram się

Otwieram się
na wiele nowych słów
których moje serce nie znało
Na czułe brzmienie ciszy
zatopionej w głębokim oddechu
Na słowo nic
pełne po brzegi treścią
Najpiękniejszą
Codzienną
Zwykłą jak ptak na płocie rankiem
za oknem kuchennym
Albo na stole talerz
i słodki kompot latem

Na nowo śpiewam piosenki
Dźwięki nucą melodie
pstrokate od zmian wibracji
A szepty soczyste
jak senne akacje
I liście bluszczy otulające
altanę w cieniu

Głowa Twoja wesoła
wtulona na moim ramieniu
A moje serce woła
swoim, tkliwym językiem
elektrycznych impulsów
W rytmie uczuć
tak do niedawna dalekich
jak obce wybuchy gwiazd
kiedy zdumiony język
próbuje wymówić tę feerię
pozornego chaosu myśli

A ciało drży
z radości
jak małe dziecko
na huśtawce

A ja patrzę
to w serce
To w Ciebie
i niczego nie zmieniam
W tym doskonałym obrazie
Nas…

5 października 2021

Wspomnienia

W ciepłym pokoju mego serca
Przy jasnym ogniu mojej duszy
Siedzę czytając księgę wspomnień
Której ząb czasu nie ukruszył

Nie walczę z nocą za oknami
Nie ścigam wiatru w szczerym polu
Przekładam nogi na podnóżku
Wpatrzona w taniec wspomnień w ogniu

Chwytam ich kolor, smak i zapach
Z nostalgią suną pod palcami
Tacy byliśmy jeszcze wczoraj
Tak nieśmiertelni, tak realni …

Myśl niosła nas nad przeszkodami
Wiara, że przyszłość coś przyniesie
To co najlepsze, najpiękniejsze
Miłość i szczęście, móc uniesień

Przeglądam rozdział za rozdziałem
Dzieciństwo, młodość, wieki średnie
Karty zgniecione, zapomniane
Wygładzam robiąc dla nich miejsce

I w ciszy już się zgadzam na to,
Że coś odeszło, coś umarło
Coś się zmieniło w moim świecie
Włosów rozwianych, bądź z kokardą

Chłopców co podpierali ściany
Choć chcieli tańczyć z dziewczynami
Spojrzeń ulotnych, rzeczy marnych
I ważnych słów wypowiedzianych

Wyborów łatwych, trudnych uczuć
Pewności w tym niepewnym świecie
Rysunku ust, dotyku dłoni
Niepowtarzalnych, bo wyśnionych

Piersi szerokich od zachwytu
Łapiących całą gamę, przestrzeń
Ze śmiechu drżało niebo w górze
I migotało nam powietrze

Tęsknota snuje się w pokoju
Przysiada ogrzać zimne dłonie
Tulę do siebie żal jej spojrzeń
I niepokorność widzę w sobie

Dzięki tym latom pełnym światła
Umiem w ciemności iść tak pewnie
Choć czas mnie niesie bezustannie
Trudności piętrzą się codziennie

Siadam w przestrzeni mego serca
Otwieram rozdział za rozdziałem
Gdy byłam młoda, byłam piękna
I wszystko było doskonałe

A kiedy zamknę ją zupełnie
I tam odejdę dokąd idę
Jasność tych dni uniosę z sobą
I tak do końca nie przeminę.

25 luty 2020

Powoli, coraz wolniej

Powoli, coraz wolniej
kręci się mój świat
widzę każdy szczegół
każdy piksel barw…

Jak wielu rzeczy nie widziałam,
gdy gnał,
a teraz trwa
wystarczy, że dotknę go
z czułością palcami
a on
jakby drżał
z radości, że go dostrzegam
i mieni się, i tańczy
śmieje radośnie w oczy
wybucha głębią
niespodziewaną
a potem płynie wodospadem
uczuć
tak dojrzały
tak spełniony
że czasem w ciszy
oniemiała
słyszę
czas …
krople
przemijania

i zgadzam się,
zgadzam się
na mój świat

6 stycznia 2019

Stoję w spokoju istnienia

Nie napiszę już słowa
Już wszystko jest jasne
Idę, a za mną przeszłość
Rozpada się nim zasnę.

Przestałam już czekać
Na świat, na ludzi,
Na siebie, na zdarzenia.
Wolna od siły i niemocy
Stoję w spokoju istnienia.

A świat krąży jak satelita
Moich myśli
Jakby mi się …
Przyśnił.

W takim świecie
Mogę wszystko
Czego chcę
Na co się odważę,
Na siebie taką, jaką jestem
Na zwyczajną prawdę.

9 lipca 2019

Pewnego dnia

Pewnego dnia wstanę z ciemności
z niepotrzebnego cierpienia
i pójdę drogę miękką od lekkości
a matką moją będzie Ziemia

Ułożę stosy wysokie do nieba
by nikt się nie gubił w mrokach
Wzejdę ze słońcem po nieba błękicie
w rozleniwionych obłokach

Ciepłem przeniknę swoje ludzkie serce
nocami płaczące jak dziecko
żeby rozbłysło w organicznym świcie
na żółto i na niebiesko

A kiedy ciemność znowu nas zawoła
pójdziemy bez lęku, bez krzyku
w łagodne dłonie ta ciemność nas schowa
i zniknie w porannym wietrzyku.

15 sierpnia 2019

Zmiana

Wzruszam się swoim światem
Prostotą  myśli na drzewach
Pierzastym emblematem
Chmur lekkością w przededniach
Zmiany tak diametralnej
Jak zmiana ziemi i nieba
W ciągłości moich marzeń
W zgodności bicia serca.

Pójdę swobodnym krokiem
Ubrana w przeszłość kwiecistą
A słońce lśni wysoką
Falą miłości przejrzystą
I nic mnie nie wiąże w ciele
Na duszy usypia cisza
Głębokość uczuć dzielę
I czekam na wszystko co dzisiaj.

Omijam zręcznie przeszkody
Z busolą siebie w dłoni
Słowa mówią się same
Intencje prawda chroni
Harmonia wzbudza łagodność
I z pasji wyrasta przyszłość
Śmieję się wiatrem na szczycie
Chwilowym ogniem, jest przyszłość.

Nie muszę w nic już wierzyć
Ani dostosowywać
Sunę jak zwiewny pociąg
Po własnych, prostych szynach
I para mnie unosi
Nad smutku grzązką doliną
Bo wybrałam ją minąć
A nie w głębinach jej płynąć.

Wdycham powierze jak srebro
Idę jakbym tańczyła
Mówię jakbym śpiewała
Kocham,
Tak jak cierpiałam.

30 czerwca 2019