W moim ogrodzie dzikość rządzi
trawa wysoka się kładzie
kwiaty bujną żółcią płomieni
chwytają słońce w nieładzie.
Radość miesza się z przestrzenią
ciekawość z gościnnością
to co wyrośnie śród ziół zielenią
mój ogród przyjmie z miłością.
Pod oknem wsadzona moją ręką
czerwień róż się nasyca
niskie poziomki słodycz ronią
bez swoją wonią zachwyca.
Szerokolistne chwasty polne
dumnie unoszą korony
pnącza łagodnie sięgają domu
jak gość nie do końca proszony.
To co zasycha, robi miejsce
kończąc cykl życia w spełnieniu
a ja się wtapiam harmonijnie
przyglądając w skupieniu.
Zmienność ogrodu mnie porywa
szczegóły widzę nowe
owoce róży, skrzydła motyla
i pszczoły miodobrązowe.
Lawenda pieści oczy kolorem
malina chyli się nisko
forsycja rozpiera rozłożyście
nic nie urośnie zbyt blisko.
Chcę w tym ogrodzie przeżyć życie
nie przystrzygając trawy
niech to co rośnie będzie w rozkwicie
nawet kłujące chwasty.
Niech balans między równym i pięknym
zachowa się w mojej ręce
bo to co rośnie w akceptacji
odwdzięcza się w podzięce.
2 września 2018