O miłości i rozstaniach

Każda nasza relacja, z dziećmi, partnerem, w pracy, z rodzicami, przyjaciółmi kończy się rozstaniem. To fakt niezaprzeczalny. Albo ktoś odchodzi, albo my odchodzimy, dzieci dorastają, zmieniamy pracę, rozwodzimy się, wyjeżdżamy za granicę, ktoś umiera. Wszystkie te sytuacje są naturalne i wciąż się zdarzają, dlatego każda relacja powinna się opierać od początku na przekonaniu, że jeśli ktoś nam towarzyszy teraz, to z pewnością nastąpi rozstanie. Z pewnością, bezdyskusyjnie. Kiedy, to już zależy od okoliczności, ale wchodzenie w relacje na zasadzie nieskończoności to zwykłe samookłamywanie. Nie oznacza to paradoksalnie, że nie należy kochać albo się angażować. Wręcz przeciwnie.

Co daje takie podejście do związku, w który jesteśmy zaangażowani? Wolność i brak zaborczości. A to już warte jest przepracowania, kiedy widzimy ile energii pochłania zazdrość i potrzeba zatrzymania drugiego człowieka. Poczucie, że czeka nas rozstanie daje nam wolność przeżywania chwili, w jakiej właśnie jesteśmy, otwiera nas na zmiany i pomaga nie martwić się o przyszłość, która w finalnym sensie już jest ustalona. Tylko droga do niej może być różna, zależna od nas. Podejście z pozycji rozstania wyzwala również radość z cieszenia się chwilą, podnosi jakość tego co przeżywamy tu i teraz, bo przecież jeśli wiemy, że coś się skończy, bardziej się staramy wydobyć z każdej sekundy jak najwięcej szczęścia. Przez to stajemy się w pewnym sensie panami sytuacji, bo ona nie rządzi nami z pozycji straty. O takiej relacji można powiedzieć, że jest idealna do przeżywania pełni życia. Uwalniamy się w ten sposób od strachu, że możemy stracić coś, kogoś na wieki przez swoje postępowanie, a bardziej się koncentrujemy na dawaniu z siebie tego co najlepsze. Skoro czas nas ogranicza, kochamy też bardziej. Z takim nastawieniem do związku więcej dajesz, i więcej otrzymujesz od partnera, dzieci, szefa. I tak wyłania się pełnia.

Wszyscy odchodzą, nie ma nic stałego i niezmiennego na świecie. Przekujmy więc ten paradygmat w nasz oręż zamiast czuć cierpienie, że wszystko mija. Roztoczmy nad sobą jak parasol tę prawdę o zmianach i pozwólmy sobie na radość z tego, że każdego dnia czeka na nas coś nowego. W miłości, w rodzicielstwie, w przyjaźni. I przeżywajmy to, co nam się zdarzy całymi sobą, bo to odejdzie. Tak jak ludzie, których kochamy.